Miło tak znów się do Was odezwać. To prawie jak odetchnięcie pełną piersią rześkim powietrzem po dłuuugim czasie siedzenia w zamknięciu!
Poświęć chwilkę na zastanowienie się nad wszystkimi swoimi
pasjami. Wyobraź je sobie, kochasz robić zdjęcia?
A może sprawia Ci radość
malowanie? Gra w siatkówkę? Pisanie opowiadań? Czytanie? Kosmos? Zastanów się
dobrze.
Ja też mam takie pasje, jak każdy człowiek. Składają się one na całe życie. Nadają sens każdemu dniu, ponieważ
bez zainteresowań życie polegałoby
tylko na zaspokajaniu potrzeb fizjologicznych i niczym więcej. Więc skoro
jesteś już świadomy jakie masz pasje i jak ważne są one dla Ciebie, powodują
uśmiech na Twojej twarzy, sprawiają że nawet najgorszy humor mija zastąpiony
energią i radością, pomyśl teraz co by się stało gdyby ktoś zabronił Ci robić
większość z tych rzeczy. Pozostawił Cię z marną namiastką czegokolwiek.
Najpierw zniszczył doszczętnie coś o co starałeś albo starałaś się już długi
czas a później pacyfikował każdą najmniejszą próbę lub myśl o powrocie do tego
co robiłeś.
Jestem w takiej sytuacji. Kiedyś miałam bloga na którym pisałam swoje przemyślenia, dzieliłam się z ludźmi przepisami, zdjęciami, opowieściami o moich kotach i moim życiu, o tym co sprawia mi radość albo powoduje troski. Każdy komentarz chwalący moje zdjęcia, albo konstruktywnie je krytykujący sprawiał mi ogromną radość. Miałam stałe grono osób z którymi wymieniałam się uwagami. Fotografowałam przyrodę otaczającą mnie i chciałam się nią dzielić. Napędzało mnie to,
do stawania się coraz lepszą, szukania nowych perspektyw, kadrów. Ale to wszystko zostało zniszczone.
Po kilku miesiącach ciszy podjęłam decyzję. Koniec tego. Dlaczego mam się poddawać jakiemuś bezpodstawnemu terrorowi! Pisanie i wyrażanie siebie sprawia mi radość, czuję się bez tego niepełna. Już od dłuższego czasu szykowałam się do tego przełomowego kroku. A więc jestem, piszę, będę pisać. I oby weny było dużo dużo dużo.
Jestem w takiej sytuacji. Kiedyś miałam bloga na którym pisałam swoje przemyślenia, dzieliłam się z ludźmi przepisami, zdjęciami, opowieściami o moich kotach i moim życiu, o tym co sprawia mi radość albo powoduje troski. Każdy komentarz chwalący moje zdjęcia, albo konstruktywnie je krytykujący sprawiał mi ogromną radość. Miałam stałe grono osób z którymi wymieniałam się uwagami. Fotografowałam przyrodę otaczającą mnie i chciałam się nią dzielić. Napędzało mnie to,
do stawania się coraz lepszą, szukania nowych perspektyw, kadrów. Ale to wszystko zostało zniszczone.
Po kilku miesiącach ciszy podjęłam decyzję. Koniec tego. Dlaczego mam się poddawać jakiemuś bezpodstawnemu terrorowi! Pisanie i wyrażanie siebie sprawia mi radość, czuję się bez tego niepełna. Już od dłuższego czasu szykowałam się do tego przełomowego kroku. A więc jestem, piszę, będę pisać. I oby weny było dużo dużo dużo.
Dziękuję Aleksandro za taki pozytywny impuls do działania.