Dlatego w dniu wczorajszym, nie zgadzając się z tym, że muszę tyle czekać na wiosnę utopiłam Marzannę. Skończyła w Warcie i popłynęła w siną dal. (oczywiście marzanna była z naturalnych łatwo rozkładalnych części) Nawet udało jej się popłynąć twarzą do góry, ciekawe czy jak ktoś ją znajdzie to czy się nie przestraszy :D
W związku z tym, że zima u mnie została pożegnana zaczęły się poszukiwania wiosny - swoją drogą całkiem jej sporo w moim ogrodzie! Udało mi się złapać co nieco. Podejrzewam, że to kwestia 2-3 tygodni gdy zaczną kwitnąć fiołki i zrobi się pięknie. Przy okazji chciałabym Wam przedstawić małą bohaterkę która będzie w najbliższym czasie występowała często w postach. Jest to Mysza którą ulepiłam z modeliny któregoś wieczoru. Została przekazana w prezencie, ale myślę, że będzie mnie często odwiedzać :D
Mnóstwo tulipanów powychodziło już w całym ogrodzie. Gdy zakwitną wszędzie będzie pięknie i kolorowo.
Mysza oceniła nawet wielkość pączków z listkami na brzozie! Są już ogromne i jestem bardzo ciekawa kiedy się rozwiną.
Nawet hiacynty posadzone w zeszłym roku (marketowe kwiatki po przekwitnięciu poszły do ziemi) zaczynają wschodzić!
A ja to chyba mam coś z oczami/głową, bo jak zobaczyłam po raz pierwszy tę prześliczną mysz, to pomyślałam, że to zajączek wielkanocny, jak :DD
OdpowiedzUsuńTeż mam dość zimy... ale koty zaczynają się wylegiwać w słońcu, więc jest szansa, że zima powoli sobie pójdzie ;)
OdpowiedzUsuń